ŚWIĘTA LIPKA

Święta Lipka Kościół Pielgrzymkowy

Gdy przeniesiemy się w czasie w XVIII w. i wyruszymy w pielgrzymkę do Świętej Lipki, na pewno postawimy sobie pytanie: Dlaczego ta perła polskiego baroku, godna największych stolic świata, została oprawiona w tak mizerny krajobraz? Widzimy wokół bagna i gęste puszcze, ludzi w tych okolicach zamieszkuje zaledwie garstka, niebezpiecznie tu i pusto. Nie ma na to pytanie innej odpowiedzi jak przyjąć za wiarygodną pewną legendę o objawieniu Matki Bożej, jakie miało miejsce w XIII w. Dla nas, żyjących współcześnie, jego opis budzi zdumienie, ale w czasach, o których w nim mowa, historia opowiedziana w podaniu ludowym nie była czymś wyjątkowym. W średnich wiekach Maryja stawała przed niejednym grzesznikiem, nawet zbrodniarzem, i pomagała mu odnaleźć drogę do zbawienia. Brzmi to logicznie, bo – jak mówiła Matka Najświętsza w Fatimie – dla Maryi najważniejsze jest ratowanie Jej dzieci stojących na progu piekła.

Jednym z takich wyrodnych synów Niebieskiej Matki był pewien zbrodniarz, schwytany za zabójstwo i osadzony w lochu zamku w Kętrzynie. W ostatnich godzinach życia człowieka tego dotknęła łaska, zdał sobie bowiem sprawę z niecności swych postępków, a jego serce dotknęła głęboka skrucha. Ożyła też w nim dawna dziecięca miłość do Maryi. Do Niej w noc poprzedzającą egzekucję modlił się i płakał, żałując za swe grzechy i wzywając pomocy.

 Nagle światłość wypełniła ciemny loch więzienny. Przed skazańcem stanęła sama Królowa Nieba i wręczyła mu klocek lipowego drewna i dłuto, polecając wyrzeźbić swą figurkę. Miała to być Madonna z Dzieciątkiem, którą nazajutrz miał zabrać ze sobą na miejsce egzekucji. Matka Najświętsza dodała, że skazaniec, po wypuszczeniu na wolność, ma umieścić Jej figurkę na pierwszej napotkanej lipie rosnącej przy drodze z Kętrzyna do Reszla. Objawienie nie trwało nawet minuty. Loch znowu oświetlał tylko nędzny kaganek.

Zbrodniarz, który nigdy w życiu nie trzymał w dłoni dłuta, całą noc rzeźbił swoją maryjkę. Musiało wspierać go jakieś Boskie natchnienie (a może wystarczyła sama żarliwa miłość), bo rankiem sędziowie ogłaszający wyrok ujrzeli skazańca z przedziwnie pięknym posążkiem Matki Bożej. Nie wiemy, czy o uwolnieniu od kary zadecydowało nieziemskie piękno figury czy może sam fakt, że zbrodniarz miał przy sobie świętą rzecz, której przedtem nie było w jego celi. A może wzruszyło ich to, z jaką miłością tulił do siebie małą Madonnę. W każdym razie uznano, że skoro niebo pochyliło się z miłosierdziem nad zbrodniarzem, to i ludziom nie wolno postąpić inaczej.

Święta Lipka, bazylika Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem

Niebawem szedł uwolniony złoczyńca traktem prowadzącym do Reszla. Pierwszą lipę napotkał po ponad dwóch godzinach wędrówki. Była okazała i rozłożysta. Umieścił na niej figurę, długo klęczał przed Matką, która go tak cudownie ocaliła i ruszył w dalszą drogę. Radość mieszała się ze smutkiem: był szczęśliwy, że znowu jest wolny, smutny zaś, że musi pozostawić swoją Cudowną Wyzwolicielkę. Ale tak poleciła mu Maryja…

W krótkim czasie przydrożna lipa zasłynęła cudami i uzdrowieniami. Zdziwieni pasterze patrzyli, jak przechodzące obok drzewa owieczki klękały, niewidomi odzyskiwali wzrok. Do coraz słynniejszej figury zaczęły przychodzić pielgrzymki. Dwukrotnie pobożny proboszcz z Kętrzyna przenosił ją w uroczystej procesji do swego kościoła. Ale Madonna – jak słyszymy o takich wydarzeniach w wielu innych legendach – rankiem była znowu na lipowym drzewie. Uznano, że sama Maryja wybrała sobie to miejsce i wokół lipy wybudowano kaplicę, którą opiekowali się księża krzyżaccy z Kętrzyna. Miała ona osiem metrów szerokości i dwanaście długości, a lipa wystawała przez otwór w dachu. Miejsce zaczęto nazywać Świętą Lipką.

Tyle o początkach kultu mówi legenda, spisana po raz pierwszy w 1626 r. przez Michała Ciaritiusa, wspaniale przedstawiająca wielką teologię macierzyńskiego wstawiennictwa Maryi. Nawet jeśli w jakiś momentach mija się ona z faktami, jej przesłanie duchowe jest głęboko prawdziwe. Oto Matka Najświętsza ratuje grzeszników. Oto maryjna pobożność zmienia bieg dziejów – nie tylko osobistych. Oto kult Matki Bożej jest drogą do cudów i łask.

Do Świętej Lipki przybywali coraz liczniejsi pątnicy. W Prusach i na Warmii trudno było znaleźć człowieka, który choć raz nie nawiedził tego miejsca. Ale pielgrzymowali też ludzie z daleka, z Litwy a nawet Mazowsza. Ostatni wielki mistrz krzyżacki Albrecht Hohenzollem w 1519 r. pielgrzymować tu pieszo i boso z Królewca.

Świętolipska kaplica stała przy drodze łączącej Kętrzyn i Reszel do czasów reformacji, kiedy wiara katolicka została na tych ziemiach zakazana, a księża wygnani. Wówczas tłum z Kętrzyna obrabował i zburzył kaplicę, ściął lipę, a figurkę wrzucił do jeziora. Na miejscu lipy stanęła szubienica, dla odstraszenia tych, którzy chcieliby nawiedzać Świętą Lipkę. Za pielgrzymowanie do zburzonego sanktuarium groziła nawet kara śmierci. Jednak ludność przychodziła potajemnie nocami i zapalała świeczki w Maryjnym miejscu wybranym.

Kiedy w 1618 r. katolicy odzyskali swobody wyznaniowe, sekretarz króla Zygmunta III Stefan Sadorski wykupił całą Świętą Lipkę i okoliczne grunty, przekazując je w administrację jezuitom. Wybudowano niewielki kościół i umieszczono w nim kopię obrazu Matki Bożej Śnieżnej. Znowu ruszyły pielgrzymki. Wiek później na miejscu małej kaplicy stanęła potężna barkowa świątynia.

Dziś w ołtarzu głównym znajduje się obraz Matki Jedności Chrześcijan, który został przyozdobiony koronami papieskimi 11 sierpnia 1968 r. Papież Jan Paweł II dekretem z dnia 24 lutego 1983 r. nadał kościołowi w Świętej Lipce tytuł Bazyliki Mniejszej.

Zdjęcie 1: Ludwig Schneider / Wikimedia., CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=22292673
Zdjęcie 2: Aw58 / Wikimedia, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=71571099