„W naszym czasie – pisze Jan Paweł II - istnieje potrzeba odkrycia mocy Boga, który przemawia, porusza, pobudza, objawia się, udziela się, wzywa i pociąga do zjednoczenia z sobą. Wczoraj wszystko zdawało się prowadzić do Boga; dzisiaj wydaje się, że nic i nikt nie pomaga myśleć o Nim. Wokół Boga istnieje jakby ciche sprzężenie milczenia…”
Jak obudzić ludzkie sumienia? Jak pokazać, że od Boga nie ma ucieczki? Przecież w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.
Może dlatego tak wiele do powiedzenia ma dzisiaj Matka Jezusa.
Przypomnijmy słowa Jana Pawła II z encykliki Redemptor hominis:
„Odwieczna miłość Ojca wypowiedziana w dziejach ludzkości przez Syna… przybliża się do każdego z nas poprzez tę Matkę, nabiera znamion bliskich, jakby łatwiej dostępnych dla każdego człowieka”.
Może dlatego tak wiele mamy dziś objawień Maryjnych?
Może dlatego tak wiele w nich słów o miłości i nadziei? A także o wzgardzonym Bogu?
DLACZEGO OBJAWIENIA?
„Ona jest naszą Matką – pisze Ojciec Święty Jan Paweł II. – A to Jej macierzyństwo rozszerzamy do wszystkich pokoleń, do dziejów dalekich i bliskich. Widzimy jego znaki i jego oznaki w rozwoju tych dziejów, które były i są trudne, a przecież nie przestały być dla nas zawsze pełne nadziei. Pozostają nasze! Pozostają nasze dlatego, że mamy Matkę. Macierzyństwo jest źródłem tożsamości każdego z nas… I tak też to dziwne macierzyństwo Maryi… daje nam szczególne doświadczenie tożsamości. Pozwala nam żyć nadzieją i stale postępować ku przyszłości, dziękując za to wszystko, co w przeszłości było dobre i twórcze.”
To papieskie przesłanie dotyczy również tematyki objawień. Ich poznanie pozwoli nam pełniej doświadczyć własnej tożsamości. A jej korzenie są w Bogu.
Lawina objawień
Historia odnotowała kilka tysięcy objawień (niektórzy mówią nawet o dwudziestu tysiącach) , ale zaledwie pięćset z nich wiąże się szczegółowych przekazów o objawieniach Maryjnych. Najstarsze z nich zawierają w sobie elementy legend, co jednak nie świadczy jeszcze o ich nieprawdziwości. Ludowe przekazy chętnie zdobią wydarzenia w dodatkowe ornamenty, nie eliminując jednak tego, co istotne. Są i takie objawienia, które z pewnością nie są historyczne i powstały jedynie jako wyraz pobożności wiernych.
Wiemy, że w pierwszym tysiącleciu miało miejsce 46 objawień, a w następnych dziewięciuset latach było ich już 580, natomiast w samym XX w. – 440! Pod koniec drugiego tysiąclecia ich liczba lawinowo wzrasta…
Niebieska nić obecności Maryi, która biegnie przez dzieje świata, nić obietnicy i nadziei, czasem pozostaje głęboko ukryta w materii historii, czasem biegnie nierównym ściegiem na powierzchni wydarzeń… Współcześnie nić maryjna stała się wyjątkowo widoczna.
Każda epoka ma swoje objawienia Maryjne. Ich świadkami są zakonnicy i zakonnice oraz święci. Czasem są to zupełnie zwyczajni ludzie: ogrodnicy, rzemieślnicy, nawet publiczni grzesznicy i ludzie z marginesu. W ostatnich czasach wizjonerami stają się dzieci, zwłaszcza dziewczynki.
Kiedy analizujemy poszczególne objawienia Matki Bożej, widzimy, że w dawnych czasach Maryja ukazywała się zazwyczaj po to, aby zachęcić do założenia nowych zgromadzeń zakonnych, aby uzdrowić chorych, ocalić przed nieszczęściem, ustrzec przed szkodą, uratować w potrzebie, wyzwolić jeńców i niewolników, umocnić w życiu chrześcijańskim, utwierdzić w dobrych postanowieniach, w wierze, przez pokutę nawrócić do Boga, wyrazić swój ból z powodu grzechów, zganić opieszałych czcicieli, zapewnić o swej pomocy w walkach duchowych i w zewnętrznych bitwach, często ofiarując nagrodę za cnotliwe życie. Można mówić o takim schemacie objawień, przynajmniej do 1830 r.
Od końca XIX w. zmienia się zasadniczo charakter objawień Matki Najświętszej. Z jednej strony rośnie liczba objawień Maryjnych: „zagęszczają się” one, wplatają nierozerwalnie w następujące po sobie wydarzenia współczesne. Z drugiej strony zmienia się ich jakość. Najnowsze przesłania Matki Bożej są skierowane już nie tyle do poszczególnych ludzi czy wspólnot, ale do całego Kościoła i świata. Tym samym owe objawienia nabierają charakteru uniwersalnego i zaczynają interpretować ludzkie dzieje. Ponadto adresatami objawień Maryjnych przestają być członkowie kościelnej elity (kapłani, biskupi, zakonnice, święte władczynie), a ich miejsce zajmują ubodzy świeccy oraz dzieci. Niektórzy widzą w tym wypełnianie się proroctwa Magnificat o wywyższeniu biednych i pokornych (por. Łk 1,51–53), inni – znak upodobania sobie przez Matkę Najświętszą ludzi do Niej podobnych…
Datą wyznaczającą ten znamienny zwrot jest objawienie Cudownego Medalika św. Katarzynie Labouré, czyli 1830 r. Objawienie przy ulicy du Bac jest ostatnim objawieniem zawierającym elementy „średniowiecznego typu”. Wprawdzie Maryja ukazuje się siostrze zakonnej, by przekazać orędzie skierowane do jej zakonu i ojczyzny, ale w objawieniu pojawia się już element uniwersalny. Jest nim jego naczelne przesłanie: Cudowny Medalik.
Dlaczego objawienia Maryjne nasilają się? Odpowiedź zna tylko niebo. Może współczesny człowiek, zagubiony i nie umiejący odróżnić dobra od zła, potrzebuje pomocy Matki? Oby przyjął Jej wyciągniętą rękę.
W samych latach 1928-1971 odnotowano 210 objawień Matki Bożej. W większości z nich pojawia się różaniec. Dla współczesnych czasów okaże się on nie tylko symbolem prawdziwej wiary, ale także znakiem takiej postawy moralnej, która prowadzi do zbawienia.
Objawienia prywatne
Objawienie przekazane przez Chrystusa Kościół pisze dużą literą. Czyni to dla odróżnienia Bożego Objawienia (revelatio) od licznych, mających miejsce w historii, objawień Jezusa, Maryi i świętych (apparitio). W pierwszym przypadku, zgodnie z terminem łacińskim, mamy do czynienia z „odkrywaniem i odsłanianiem Prawdy”, w drugim zaś ze „stawieniem się do pełnienia jakiegoś obowiązku”. Jeśli więc mówimy, że Maryja objawiła się dzieciom w Fatimie, to stawiła się w tym konkretnym miejscu i czasie po to, aby wypełnić jakieś zadanie zlecone Jej przez Boga. Objawienia Maryjne (odróżniane od Objawienia Bożego także przymiotnikiem „prywatne”) wskazują więc na zjawienie się Wysłanniczki z niebios, która nie przynosi żadnego nowego objawienia, lecz przypomina Objawienie, jakie Bóg przekazał nam w Jezusie Chrystusie. Maryja jest Służebnicą Boga i nie możemy rozumieć Jej objawień inaczej, jak posługi na rzecz Ewangelii Jej Syna.
Objawienia prywatne nie wnoszą nic nowego do tego, co Bóg powiedział nam w Jezusie Chrystusie. Kryterium ich prawdziwości jest ich całkowita zgodność z Objawieniem. „Wołanie zawarte w orędziu Matki Bożej z Fatimy jest tak głęboko zakorzenione w Ewangelii i w całej Tradycji, że Kościół czuje, iż to orędzie nakłada na niego obowiązek wysłuchania go” – powiedział Jan Paweł II o objawieniach w Fatimie. Papieska definicja zgodności objawienia Maryjnego z treścią Pisma świętego i Tradycją odpowiada każdemu objawieniu, które Kościół uznał za prawdziwe. Wszystkie one są naglącym przypominaniem dróg Ewangelii zapominanych przez człowieka: jej wezwania do nawrócenia, modlitwy i czynienia pokuty za grzechy (por. Mt 4,17).
Objawienia prywatne są pewnym wyłomem w zasadach, jakimi rządzi się świat od chwili wyjścia człowieka z raju, od dnia, w którym powstał mur oddzielający doczesność od wiecznego Królestwa. Raz po raz ze świata ogarniającej wszystko światłości i świętości Boga przychodzi do nas Wysłannik, Pośrednik, Zwiastun. Boże miłosierdzie zawiesza na chwilę nadane przez siebie prawa natury, by pomóc upadającemu człowiekowi. Wprawdzie „nie należy się już spodziewać żadnego nowego objawienia publicznego przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (KKK 66), to jednak Bóg może udzielać ludziom prywatnych objawień i zawiesić normalne prawa, na mocy których śmiertelny człowiek nie ma dostępu do oglądu świata nadprzyrodzonego. Objawienia te nie są wcale nagrodą za wierne wypełnianie przykazań Ewangelii; przeciwnie, są one znakiem, że źle dzieje się wśród ludzi – tak bardzo źle, że ludzkość potrzebuje specjalnej pomocy od Boga.
Krytyczna ocena objawień przez Kościół sprawia, że nie wszystkie są uznane za wiarygodne. Kościół jest bardzo ostrożny w ocenie wszelkich zjawisk nadprzyrodzonych, potwierdza jednak swym autorytetem prawdziwość niektórych objawień i zaprasza wiernych do wsłuchania się w zawarte w nich orędzie.
Stanowisko Kościoła
Dzisiejszy dzień też jest niezwykły: na świecie trwa właśnie kilkanaście objawień. Za nami, w tzw. czasie Kościoła, jaśnieją niebieskie światełka niezliczonych manifestacji Maryjnych. Zawsze wskazywały drogę. Dziś jednak jest inaczej: nad nami rozpościera się przykuwający wzrok jasny pas światła, który ukazuje kierunek – ku nawróceniu, pokucie, miłości gotowej nawet na śmierć.
Dlaczego mówimy o światłach Maryjnych? Bo te stanowią 99,9% wszystkich znanych objawień w historii Kościoła. Bo dziś Bóg znów posyła światu na ratunek właśnie Ją.
FAKTY
Opisanych szczegółowo interwencji maryjnych jest ponad tysiąc, ale do tej liczby od razu musimy dodać kilka, może kilkanaście tysięcy świeżych, jeszcze nie sklasyfikowanych i ocenionych objawień współczesnych… Mamy bowiem do czynienia z bezprecedensową, narastającą lawiną płynących dziś z nieba „znaków czasu”.
Nawet jeśli przyjmiemy proponowane przez niektórych badaczy najwyższe liczby (według francuskiego dziennika Le Monde, w samych latach 1976-1986 Matka Najświętsza objawiła się dwadzieścia jeden tysięcy razy!), objawień jest z pewnością wiele więcej. Pamiętajmy, że mówiąc słowo „objawienie” mamy na myśli tylko te nadprzyrodzone manifestacje, w których Chrystus, Matka Najświętsza albo któryś ze świętych mówią: „Powiedz o nich ludziom”; chcą, by stały się własnością Kościoła. A ile jest takich, które pozostają nieznane, bo wizjonerzy nie posłuchali, uciekli…? Ileż jest też objawień, rzec można, „zupełnie prywatnych” – tych danych tylko dla umocnienia, pouczenia, uzdrowienia samych widzących, w których Maryja mówi: „Niech to pozostanie tylko między tobą i mną”? Gdyby zacząć pytać o takie spotkania, okazałoby się, że jest ich jak ziaren piasku na brzegu morza, że niemal każde ludzkie życie zostało nim naznaczone.
Fakty nie kłamią. Objawień ukrytych i tych ujawnionych jest w naszych czasach więcej niż kiedykolwiek. Zawsze były one integralną częścią chrześcijaństwa i zawsze uważano je za wielkie dary Ducha Świętego – charyzmaty – dawane przez Boga wierzącym, by pomóc im żyć w duchu Ewangelii w wrogim jej świecie kultury i polityki.
Już w 1984 r. kard. Joseph Ratzinger, dzisiejszy papież Benedykt XVI, wypowiedział się jako przewodniczący Kongregacji Doktryny Wiary: „Jednym ze znaków naszych czasów jest fakt, że z całego świata zgłasza się do Kongregacji coraz więcej informacji o «objawieniach Maryjnych». Do działu Kongregacji zajmującej się takimi informacjami raporty przychodzą na przykład z Afryki i z innych kontynentów”.
Rzeczywiście, taka liczba objawień, częstotliwość i zakres nie cechowały żadnej wcześniejszej epoki Kościoła. To, co się dzieje, nie ma precedensu w historii i musi być szerzej poznane i lepiej zrozumiane.
PYTANIE O STOSUNEK DO OBJAWIEŃ PRYWATNYCH
Podejście do objawień może być różne. Są tacy, którzy – nimi zafascynowani i całkowicie bezkrytyczni – widzą w tych zwykle niezweryfikowanych zjawiskach jedyny potrzebny drogowskaz. To łowcy sensacji, często nieposłuszni ocenom Kościoła, bezkrytyczni i agresywni wobec krytyki. Ich postawa jest bardzo niebezpieczna i często skutkuje rozluźnieniem więzów z kościelną wspólnotą.
Równie groźna jest też druga skrajność. Są i tacy, którzy ignorują zjawisko objawień. Mówią: „Nie interesują mnie objawienia, mam Biblię, ona mi wystarcza”. Mamy prawo mówić w ten sposób tylko pod jednym warunkiem: jeśli żyjemy Ewangelią. Wówczas objawienia są nam rzeczywiście niepotrzebne. Ale – czy gdybyśmy rzeczywiście tak licznie czytali, zgłębiali i wprowadzali w życie słowo Boże, byłaby nam potrzebna sypiąca się z nieba kaskada Maryjnych objawień?
W świetle tej drugiej skrajności należy zadać też niewygodne pytanie o… pokorę. Czy możemy kwestionować Bożą pedagogię i uważać się za mądrzejszych od Pana Boga – sami decydować, co dla nas dobre i co mamy przyjmować od Boga? Kardynał Ratzinger, obecny papież Benedykt XVI pisał w związku z objawieniami: „Na pewno nie możemy przeszkodzić Bogu w mówieniu do dzisiejszego świata czy to przez osoby prywatne, czy przez nadzwyczajne znaki, by odkryć nam słabości współczesnej kultury nacechowanej racjonalizmem.”
POTRZEBNY DAR MĄDROŚCI
Jakie stanowisko mamy zająć wobec udzielanych nam łaski objawień? Z pewnością musi nas charakteryzować mądrość. Musimy być świadomi, że wśród Bożych darów jest dziś współcześnie także wiele upominków od diabła. On też posługuje się dostrzeganą u Boga pedagogią i stara się korzystać z Jego metod. Wśród nadprzyrodzonych interwencji są także nie pochodzące z nieba interwencje szatańskie, „czarne objawienia”. Co gorsza, bywa, że szatanowi udaje się posiać swój kąkol w pszenicę niebieskich objawień. Jego działanie widać w wielu Bożych objawieniach: w Pelevoisin (1876), Gietrzwałdzie (1877), w życiu Ojca Pio (1911), w warszawskich Siekierkach (1940), w Kibeho (1981). Lista jest długa. Im bardziej dane objawienie potrzebne jest ludziom do zbawienia, tym więcej zaangażuje się w jego kompromitację szatan. Wchodzi w krąg samego objawienia, próbując odciągnąć wizjonerów od prawdziwego przesłania (w Gietrzwałdzie przyjmuje nawet postać Matki Bożej – identycznej z Tą, która przyszła z nieba). Próbuje też zdyskwalifikować prawdziwe objawienie otaczając je swoimi niby-maryjnymi objawieniami, łatwo rozpoznawanymi jako fałszywe. Tak był na przykład w Lourdes (1858), gdzie w tym samym czasie w okolicy miało miejsce kilkadziesiąt „czarnych objawień”. Podobnie było w Beauraing (1932), kiedy równolegle do prawdziwych objawień trwało w tym samym rejonie Belgii siedem objawień fałszywych. Szatan miał prawo spodziewać się, że Kościół w swej ostrożności uzna za fałszywe również te, które przyszły z nieba.
Domyślamy się więc najważniejszego kryterium: jest nim posłuszeństwo Kościołowi, uznanie jego autorytetu. Jeśli Kościół stwierdzi, że dane objawienie jest manifestacją zła, należy odwrócić się od niego, nawet jeżeli dostrzegamy w nim jakąś nas pociągającą magię piękna.
SPOJRZENIE OD STRONY URZĘDU
Właściwe stanowisko wobec objawień wyznaczają dwa podstawowe czynniki. Z jednej strony trzeba uwzględnić obiektywną opinię Kościoła, z drugiej – odczuwaną przez nas charyzmatyczność danego wydarzenia.
W Kościele zawsze istniało i nie przestanie istnieć twórcze napięcie między „charyzmatem” i „urzędem”. Z jednej strony jest w nim obecna spontaniczność wiary, otwartość na Boże natchnienia i znaki czasu, indywidualna pobożność i otrzymywanie natchnień bezpośrednio z nieba. To czynnik charyzmatyczny: wieloraki, wymykający się ocenom teologów, nasycony dynamizmem. Cechuje go wiele ruchów, mają go w sobie święci, mistycy, założyciele wspólnot zakonnych, twórcy nowych szkół duchowości. To wielkie żagle Kościoła, które wypełniane tchnieniem Ducha Świętego wprawiają w ruch Łódź Piotrową. Choć to dar bezcenny, może być niebezpieczny i prowadzić do katastrofy. Kiedy? Gdy statek nie posiada mądrego sternika. Ten kierujący łodzią „urząd” – kompetentny i również naznaczony przez Boga – jest konieczny do zachowania kursu prowadzącego do portu zbawienia. Gdy go zabraknie, łatwo rozbijamy się o skały…
Wiatr Ducha Świętego wieje, ale sternicy Kościoła z „urzędu” pozostają ostrożni i czujni; posługują się też innym, prawniczym językiem. Choć nie przeczą prawdziwości samego zjawiska, to jednak rzadko decydują się zabrać w jego sprawie głos. Wśród tysięcy objawień jest zaledwie kilkanaście, które zostały uznane przez Kościół za wiarygodne.
Podczas Soboru Laterańskiego I (1516) Kościół po raz pierwszy odniósł się formalnie do kwestii objawień, zakazując publikowania ich treści nie zatwierdzonych uprzednio przez Rzym. Te dekrety już nie obowiązują, w 1970 r. Paweł VI uchylił bowiem dawne przepisy prawa kanonicznego, według których za nagłaśnienie objawień groziła nawet ekskomunika. Obecnie można swobodnie dyskutować o objawieniach, publikować ich treść i rozpowszechniać nawet niezatwierdzone przez Kościół orędzia.
W mocy pozostają dekrety innego soboru. Podczas Soboru Trydenckiego (1563) określono obowiązujący do dzisiaj sposób badania objawień.
Decyzję o nadprzyrodzonym pochodzeniu objawień wydaje ordynariusz miejsca czyli biskup diecezji, w której ma miejsce objawienie. Czasem akceptacja ma większą rangę – gdy na temat objawienia wypowiada się Kongregacja Doktryny Wiary lub powołują się na nie w swym nauczaniu papieże.
Decydująca pozostaje opinia biskupa, która może być trojaka. Albo stwierdza on, że dane objawienie constat de supernaturalitate czyli może być „uznane jako nadprzyrodzone”, albo że constat de non supernaturalitate – że jest „uznane za nienadprzyrodzone”, lub że non constat de supernaturalitate: że jest „nie uznane za nadprzyrodzone”.
W pierwszym przypadku objawienie zostaje uznane za nadprzyrodzone i wiarygodne (co nie oznacza, że Kościół nakazuje w nie wierzyć, lecz tylko na to zezwala). Ocena taka jest możliwa, kiedy dane objawienie spełnia wiele warunków: przede wszystkim jest w nim zawarta zdrowa nauka Kościoła dotycząca wiary i moralności, kiedy można mówić o istnieniu zjawiska nadprzyrodzonego, gdy widzący są zdrowi psychicznie, ich pobożność dojrzała, wreszcie kiedy owoce objawienia są dobre i trwałe.
W drugim przypadku Kościół stwierdza, że dane objawienie nie ma cech nadprzyrodzonych, jakie znamionują Boskie interwencje, mamy więc do czynienia jedynie z czynnikiem ludzkim. Zwykle o takiej opinii decyduje treść orędzia niezgodna z Objawieniem, także zawarta w nim wrogość wobec kościelnych autorytetów. Jeśli objawieniu towarzyszą cuda i znaki, może być ono interwencją demoniczną. Trzeba jednak pamiętać, że w tej grupie znajdują się również objawienia, wobec których po prostu brak dowodów na to, że ich przekazy pochodzą nie z samej tylko wyobraźni wizjonera. Mają wprawdzie zdrową doktrynę i obecny jest w nich element ducha, ale niewystarczający, by uznać w nim działanie nadprzyrodzoności. Takie objawienie w późniejszym czasie może być poddane rewizji.
Kościół może też wybrać trzecią opcję i stwierdzić, że nie ma przesłanek, by rozstrzygnąć, czy dane objawienie jest czy też nie jest autentyczne. Ocena pozostaje całkowicie otwarta na przyszłość, kiedy pojawią się nowe przesłanki.
Istnieje jeszcze czwarta możliwość. Kościół może nie zająć żadnego stanowiska. Tak też jest zazwyczaj. Jednak wiele objawień jest wstępnie oceniona pozytywnie przez udzielenie biskupiego Nihil obstat i Imprimatur na treść orędzia lub zezwolenie na publiczny kult w miejscu objawień. Dodatkowym pozytywnym kryterium jest oficjalnie uznanie przez Kościół wizjonera za osobę świętą, a więc jego beatyfikacja lub kanonizacja (na przykład św. Brigida, św. Machtylda, św. Ojciec Pio).
Jak widać wszystkie oceny nie zamykają nas na poszukiwania… Z jednym wyjątkiem: kiedy Kościół urzędowo potępi jakieś objawienie (jak np. w Necedah: 1949-1984 czy Bayside: 1968-1995). Czyni to wówczas z powodu zawartych w objawieniu twierdzeń sprzecznych z nauką Kościoła oraz z powodu upartego nieposłuszeństwa widzących.
DAR CHARYZMATU
Co o objawieniach mówi element charyzmatyczny? Uważa je za dar od Boga i za znaki czasu, których nikomu nie wolno lekceważyć. Jako argument za wykorzystaniem ich jako pomocy do nawrócenia i uświęcenia przywołuje wiele autorytetów – nawet wypowiedzi samych „sterników”! Wskazuje na przykład Piusa XII, który – choć był jednym z największych umysłów swej epoki – przywiązywał niezwykłą uwagę do orędzia Matki Bożej Fatimskiej. Jeszcze więcej można powiedzieć o papieżu Janie Pawle II, który mówił, że „każdego dnia jest duchem w Fatimie”. Najwybitniejszy współczesny teolog maryjny, René Laurentain, odnosząc się do inicjatyw ostatnich papieży, stwierdził: „Nigdy jeszcze papieże nie posunęli się tak daleko, w akcie publicznym, na skalę Kościoła powszechnego, w uleganiu prośbie jednej widzącej”.
Podobny sygnał wskazujący na docenianie znaku objawień dał też wielokrotnie papież Benedykt XVI. Wystarczy wczytać się w teksty jego przemówień z maja 2010.
Wielu zwolenników objawień cytuje również słowa Urbana VIII ( † 1644), który miał przekazać Kościołowi następujące światło: „W przypadkach związanych z objawieniami prywatnymi lepiej jest wierzyć niż nie wierzyć, bowiem jeśli się wierzy, a rzecz okaże się fałszywa, otrzyma się wszelkie błogosławieństwa, tak jakby były one prawdziwe. Uwierzyło się bowiem, że są one prawdziwe”. Przypisane papieżowi słowa nie są jednak nigdzie źródłowo udokumentowane; raczej należałoby je uznać za wyraz „sensus fidei” – dowód powszechnej intuicji wiary cechującej lud Boży.
Podobnie pisze wybitny teolog ks. Edward D. O’Connor: „Niektórzy odmawiają jakiegokolwiek wzięcia pod uwagę objawień, o których słyszą, tłumacząc, że muszą się wstrzymać z oceną do czasu oficjalnego uznania ich przez Kościół. Nie o taką postawę prosi nas Kościół, a zachowanie takie może pozbawić nas wielu łask związanych z konkretnym objawieniem. Zwykle Kościół czeka długi czas, zanim wyda oświadczenie o danym objawieniu, a o większości nie mówi nic. Jeśli odmówimy jakiemuś objawieniu jakiejkolwiek uwagi aż do czasu jego uznania, być może nigdy nie będziemy mieli możliwości skorzystania z ofiarowanego nam w nim światła.”
Johann Roten, jeden z największych znawców tematyki maryjnej uważa, że objawienia przypominają nam, iż chrześcijaństwo jest religią opartą na pośrednictwie: „Bóg nie jest bezpośrednio obecny w świecie, ale daje nam się zrozumieć i odczuć. Przekazuje siebie i swoje przesłanie Maryi, która z kolei przekazuje to same orędzie wizjonerom, ci zaś przekazują je gromadzącym się wokół nich tłumom. Te z kolei dalej dzielą się nimi z innymi ludźmi.”
WŁAŚCIWE SPOJRZENIE
Jak odczytywać treści objawień uznanych przez Kościoła za godne naszej wiary?
Poza bezwzględnym posłuszeństwem Kościołowi powinno nas cechować otwarcie na działanie Ducha Świętego. Nasz stosunek powinien być też podobny do naszego podejścia do przekazu biblijnego. Nie powinniśmy ulegać pokusie potraktowania manifestacji nadprzyrodzonych w kategoriach sensacyjnych wiadomości.
Dzisiejsza epoka pełna jest takich „fascynujących” wydarzeń, z upodobaniem eksponowanych przez media. Ukazuje się nam rzeczy przerażające i zdumiewające – zawsze jako wydarzenia dalekie, do niczego nas niezobowiązujące, dla nas „bezpieczne”. Dzieją się one za grubą szybą telewizorów, gdzieś między literami gazetowych szpalt, które po przeczytaniu można wyrzucić do kosza. To wszystko się dzieje, ale poza nami. Jesteśmy tylko mniej lub bardziej zainteresowanymi widzami.
Podejście do objawień musi być inne. One nie są dla nas „zewnętrznym światem”. One nie mówią o innych miejscach i innych czasach. One nie są skierowane do innych ludzi. Nawet jeśli przychodzą z daleka, zawsze dotyczą nas. W Kibeho Matka Najświętsza powiedziała: „Gdy objawiam się komuś i rozmawiam z nim, zwracam się do całego świata. Jeśli teraz zwracam się do parafii Kibeho, nie znaczy to, że zwracam się do samego tylko Kibeho albo do diecezji Butare, albo do Rwandy, czy całej Afryki. Myślę o całym świecie i do niego się zwracam.”
Oznacza to jedno: musimy skupić się na istocie orędzia przekazywanego w objawieniach. Musimy usłyszeć zawarte w nich wezwanie do modlitwy, pokuty, nawrócenia. Musimy zapragnąć zmienić swoje życie na zgodne z Ewangelią.
Niebieska nić obecności Maryi, która biegnie przez dzieje świata, nić obietnicy i nadziei, czasem pozostaje głęboko ukryta w materii historii, czasem biegnie nierównym ściegiem na powierzchni wydarzeń… Współcześnie nić maryjna stała się wyjątkowo widoczna.
Każda epoka ma swoje objawienia Maryjne. Ich świadkami są zakonnicy i zakonnice oraz święci. Czasem są to zupełnie zwyczajni ludzie: ogrodnicy, rzemieślnicy, nawet publiczni grzesznicy i ludzie z marginesu. W ostatnich czasach wizjonerami stają się dzieci, zwłaszcza dziewczynki.
Kiedy analizujemy poszczególne objawienia Matki Bożej, widzimy, że w dawnych czasach Maryja ukazywała się zazwyczaj po to, aby zachęcić do założenia nowych zgromadzeń zakonnych, aby uzdrowić chorych, ocalić przed nieszczęściem, ustrzec przed szkodą, uratować w potrzebie, wyzwolić jeńców i niewolników, umocnić w życiu chrześcijańskim, utwierdzić w dobrych postanowieniach, w wierze, przez pokutę nawrócić do Boga, wyrazić swój ból z powodu grzechów, zganić opieszałych czcicieli, zapewnić o swej pomocy w walkach duchowych i w zewnętrznych bitwach, często ofiarując nagrodę za cnotliwe życie. Można mówić o takim schemacie objawień, przynajmniej do 1830 r.
Od końca XIX w. zmienia się zasadniczo charakter objawień Matki Najświętszej. Z jednej strony rośnie liczba objawień Maryjnych: „zagęszczają się” one, wplatają nierozerwalnie w następujące po sobie wydarzenia współczesne. Z drugiej strony zmienia się ich jakość. Najnowsze przesłania Matki Bożej są skierowane już nie tyle do poszczególnych ludzi czy wspólnot, ale do całego Kościoła i świata. Tym samym owe objawienia nabierają charakteru uniwersalnego i zaczynają interpretować ludzkie dzieje. Ponadto adresatami objawień Maryjnych przestają być członkowie kościelnej elity (kapłani, biskupi, zakonnice, święte władczynie), a ich miejsce zajmują ubodzy świeccy oraz dzieci. Niektórzy widzą w tym wypełnianie się proroctwa Magnificat o wywyższeniu biednych i pokornych (por. Łk 1,51–53), inni – znak upodobania sobie przez Matkę Najświętszą ludzi do Niej podobnych…
Datą wyznaczającą ten znamienny zwrot jest objawienie Cudownego Medalika św. Katarzynie Labouré, czyli 1830 r. Objawienie przy ulicy du Bac jest ostatnim objawieniem zawierającym elementy „średniowiecznego typu”. Wprawdzie Maryja ukazuje się siostrze zakonnej, by przekazać orędzie skierowane do jej zakonu i ojczyzny, ale w objawieniu pojawia się już element uniwersalny. Jest nim jego naczelne przesłanie: Cudowny Medalik.
Dlaczego objawienia Maryjne nasilają się? Odpowiedź zna tylko niebo. Może współczesny człowiek, zagubiony i nie umiejący odróżnić dobra od zła, potrzebuje pomocy Matki? Oby przyjął Jej wyciągniętą rękę.
W samych latach 1928-1971 odnotowano 210 objawień Matki Bożej. W większości z nich pojawia się różaniec. Dla współczesnych czasów okaże się on nie tylko symbolem prawdziwej wiary, ale także znakiem takiej postawy moralnej, która prowadzi do zbawienia.
Objawienia prywatne
Objawienie przekazane przez Chrystusa Kościół pisze dużą literą. Czyni to dla odróżnienia Bożego Objawienia (revelatio) od licznych, mających miejsce w historii, objawień Jezusa, Maryi i świętych (apparitio). W pierwszym przypadku, zgodnie z terminem łacińskim, mamy do czynienia z „odkrywaniem i odsłanianiem Prawdy”, w drugim zaś ze „stawieniem się do pełnienia jakiegoś obowiązku”. Jeśli więc mówimy, że Maryja objawiła się dzieciom w Fatimie, to stawiła się w tym konkretnym miejscu i czasie po to, aby wypełnić jakieś zadanie zlecone Jej przez Boga. Objawienia Maryjne (odróżniane od Objawienia Bożego także przymiotnikiem „prywatne”) wskazują więc na zjawienie się Wysłanniczki z niebios, która nie przynosi żadnego nowego objawienia, lecz przypomina Objawienie, jakie Bóg przekazał nam w Jezusie Chrystusie. Maryja jest Służebnicą Boga i nie możemy rozumieć Jej objawień inaczej, jak posługi na rzecz Ewangelii Jej Syna.
Objawienia prywatne nie wnoszą nic nowego do tego, co Bóg powiedział nam w Jezusie Chrystusie. Kryterium ich prawdziwości jest ich całkowita zgodność z Objawieniem. „Wołanie zawarte w orędziu Matki Bożej z Fatimy jest tak głęboko zakorzenione w Ewangelii i w całej Tradycji, że Kościół czuje, iż to orędzie nakłada na niego obowiązek wysłuchania go” – powiedział Jan Paweł II o objawieniach w Fatimie. Papieska definicja zgodności objawienia Maryjnego z treścią Pisma świętego i Tradycją odpowiada każdemu objawieniu, które Kościół uznał za prawdziwe. Wszystkie one są naglącym przypominaniem dróg Ewangelii zapominanych przez człowieka: jej wezwania do nawrócenia, modlitwy i czynienia pokuty za grzechy (por. Mt 4,17).
Objawienia prywatne są pewnym wyłomem w zasadach, jakimi rządzi się świat od chwili wyjścia człowieka z raju, od dnia, w którym powstał mur oddzielający doczesność od wiecznego Królestwa. Raz po raz ze świata ogarniającej wszystko światłości i świętości Boga przychodzi do nas Wysłannik, Pośrednik, Zwiastun. Boże miłosierdzie zawiesza na chwilę nadane przez siebie prawa natury, by pomóc upadającemu człowiekowi. Wprawdzie „nie należy się już spodziewać żadnego nowego objawienia publicznego przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (KKK 66), to jednak Bóg może udzielać ludziom prywatnych objawień i zawiesić normalne prawa, na mocy których śmiertelny człowiek nie ma dostępu do oglądu świata nadprzyrodzonego. Objawienia te nie są wcale nagrodą za wierne wypełnianie przykazań Ewangelii; przeciwnie, są one znakiem, że źle dzieje się wśród ludzi – tak bardzo źle, że ludzkość potrzebuje specjalnej pomocy od Boga.
Krytyczna ocena objawień przez Kościół sprawia, że nie wszystkie są uznane za wiarygodne. Kościół jest bardzo ostrożny w ocenie wszelkich zjawisk nadprzyrodzonych, potwierdza jednak swym autorytetem prawdziwość niektórych objawień i zaprasza wiernych do wsłuchania się w zawarte w nich orędzie.
Zdjęcie: TrappistMonkStuff , CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=67648468
